Jak sobie nie przeszkadzać w zmianie nawyków żywieniowych

Praktykuję dietetykę już od kilku lat. Widzę, że często ludzie są zmotywowani do zmiany, naprawdę bardzo chcą i bardzo im zależy. Ale sami sobie w tym przeszkadzają, w efekcie doprowadzając się ponownie do punktu wyjścia. Czemu tak się dzieje?

Najczęstsze przyczyny, o których rozmawiam w gabinecie:

  1. szybko kończy się motywacja. To naturalne, że jedni mają większe pokłady motywacji, inni mniejsze. To też zależy co dla nas jest tak naprawdę ważne – motywacja wewnętrzna czy zewnętrzna. Ale na pewno motywację można trochę zwiększyć odpowiednim działaniem, a mianowicie PLANOWANIEM
  2. zamiast skupiać swoje siły i czas, którego i tak jest ciągle mało, na podstawach – dobrych produktach i przygotowaniu smacznych dla nas potraw – skupiamy się na eliminacji kolejnych produktów i narzucaniu sobie restrykcji, bez sprawdzenia w jakikolwiek sposób, czy ma to sens i przyniesie korzyści
  3. szukamy dróg na skróty – suplementów, szybkich sposobów, a zapominamy o śnie, regeneracji, odpoczynku fizycznym i umysłowym
  4. sposób myślenia, że zmiana nawyków wiąże się z jakimiś ograniczeniami. W efekcie zaczynając dietę od najbliższego poniedziałku, przez kilka dni opróżniamy szafki ze wszystkich rzeczy, które stwierdzamy, że są niezdrowe lub mogą pchać do złego, ale zawsze do nas mówią i im ulegamy – w efekcie kilogram jest w górę, a w poniedziałek zmiany nie rozpoczęliśmy, czekamy do następnego..
  5. narzucanie sobie konkretnego czasu rozpoczęcia zmiany. Czemu to ma służyć tak naprawdę? Jeśli wybierzemy kierowanie się dewizą, że dieta ma być dla nas, a nie my dla diety, to możemy zacząć od zaraz! I to będzie zdrowsze i długoterminowe podejście
  6. 100% albo nic. To kolejna zasada, która absolutnie nie przybliża do osiągnięcia celu, bo nieprzewidziane sytuacje lub po prostu ludzka niedoskonałość są wpisane w nasze życie. Lepiej obrać strategie małych kroków i rozsmakować się w dobrej zmianie

Dlatego czasem warto jest wybrać się do dietetyka czy innego specjalisty żywienia, żeby ustalić z nim plan działania. Nie współpracuję z podopiecznymi w nieskończoność, staram się nauczyć ich zdrowego podejścia i odpowiednich nawyków. Jedną z form współpracy jest właśnie ułożenie przykładowego jadłospisu, dopasowanego do potrzeb i stylu życia pacjenta, do jego preferencji i chorób, pokazaniu jak ma to wyglądać i na czym się skupić, żeby ktoś dopasował to jedzenie do siebie.

A tak na szybko, kilka dobrych rad jak zaradzić temu kombinatorstwu 😉

  1. zaplanuj posiłki, zakupy, wykorzystuj wszystkie składniki, które są w domu
  2. zmień podejście, dieta ma sprawiać przyjemność, a nie być karą, tylko wtedy osiągnie się długoterminowe cele
  3. na wszytko jest miejsce w diecie, na słodycze, na pizzę i na piwko. Nie rozpatruj produktów w kategoriach złe i dobre. Jeśli lubisz burgery, to możesz je zrobić samemu lub wyjść do ulubionej knajpy bez wyrzutów sumienia, potem po prostu jedz to co jest w planie. Dzięki temu też uniknie się rzucania w wir niezdrowych, i często wysokokalorycznych rzeczy, generując sobie mega nadwyżkę kaloryczną i wzdęcia..
  4. skup się na podstawach. Wybieraj produkty dobrej jakości, wprowadź dużo warzyw, produktów sezonowych, staraj się ustalić jaki tryb żywienia jest dla ciebie optymalny – 3, 4 może 5 posiłków? Zadbaj o odpowiednią ilośc wypitych płynów, obserwuj swoją skórę, samopoczucie, wypróżnienia. Naucz się odkładać pracę i telefon i po prostu odpoczywać
  5. wprowadź ruch, który sprawi ci radość! Przeważnie zalecam intensywną aktywność w godzinach porannych, a na koniec dnia coraz mniejszą, chociażby spacer, basen czy joga, żeby się wyciszać po całym męczącym dniu. Ale tak naprawdę ma to być dopasowane do Ciebie, bo nikt za Ciebie tego nie zrobi